Tego typu banalne wpadki zdarzają mi się coraz częściej. Ostatnio mój skuter odmówił mi posłuszeństwa i zamiast sprawdzić po prostu stan paliwa w baku, ja zwaliłam sobie winę na akumulator i zaczęłam go ładować. Wyobraźcie sobie, że po godzinie ładowania skuter odpalił i pojechałam sobie do sklepiku i wracając skuter wyłączył się pod samą bramą. I ja znowu swoje, że to wina akumulatora. I znowu ładowanie. Dopiero jak mąż przyszedł z pracy to pierwsze co zrobił zajrzał do baku, a tam pustynia. Takie to ja mam wpadki.
A wracając do tytułu postu , to na owej Singerce uszyłam trzy EKO torby na zakupy.
Wykorzystałam lnianą tkaninę i bawełenkę. Każda z toreb jest inna i każda ma inną wielkość.
A oto efekty:
największa z toreb, zmieści spore zakupy
wnętrze torby
średnia torba, bez problemu pomieści codzienne sprawunki
wnętrze torby
i najmniejsza z toreb, do której bez problemu wejdzie czteropak i czipsy
wnętrze torby
A tak przy okazji pokaże Wam również saszetkę na biodra, którą sobie niedawno uszyłam. Zdegustowana brakiem wykroju na tak zwaną nerkę, uszyłam sobie taką saszetkę:
Sprawdza się rewelacyjnie na wypady do lasu. Bardzo lubimy z mężem chodzić na grzyby i zawsze denerwował mnie plecak czy chowanie rzeczy po kieszeniach, żeby mieć wolne ręce.
A w tej saszetce poza tym , że zmieściłam telefon, nożyk i przekąskę dla Jagody, zmieściłam tam również bidon z sokiem. A jest on dość spory, bo Jagoda spija straszne ilości.
Bardzo długi wyszedł mi ten post, ale mam nadzieję że dotarliście do końca :-)
Jak zawsze pozdrawiam wszystkich odwiedzających.
Aha, i dalej poszukuje jakiegoś sensownego wykroju na saszetkę nerkę.
TYlko pozazdrościć takiej maszyny. Ja też z zawodu jestem krawcową i myślę, że maszynywyprodukowane dobrych kilka lat wstecz są najlepsze, nie to co teraz plastikowe których elementy się szczypią prz grubszych materiałach. No i jak zwykle twoje prace są świetne.Ja sobie obiecałam że wrócę do szycia ale jak na razie nie mam czasu:(
OdpowiedzUsuńTo fakt, że stare maszyny są najlepsze. W szkole też szyliśmy na starych przemysłówkach i rzadko kiedy trzeba było wzywać mechanika. W domu mam jeszcze starego łucznika po babci, który też jest świetny i nowszą maszynę FIF z odzysku, która ma fajne ściegi ozdobne ale nic poza tym. Marzy mi się owerlok. A umiejętność szycia bardzo się w życiu przydaje, choć w zawodzie pracowałam tylko pół roku :-) A tak przy okazji to gdzie chodziłaś do szkoły? Bo ja w Tarnowskich Górach. Pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa.
UsuńOj, ...to jak Ty w Tarnowskich Górach do szkoły chodziłaś to być może blisko siebie mieszkamy :)
OdpowiedzUsuńA singerka piękna. Mam takową ale jest w opłakanym stanie, o szyciu nie ma chyba mowy (strasznie zardzewiała), boję się wogóle jej ruszać mam obawy,że się rozleci :(
Szyjątka piękne :) Jak ja zazdroszczę wszystkim co szyć umieją, ... a mama onegdaj mówiła ucz się bo to się zawsze przyda ...
Jak chodziłam do szkoły to mieszkałam w Gliwicach i codziennie dojeżdżałam do szkoły. Teraz mieszkam pod Gliwicami :-)
Usuń